W najbliższym czasie nie ma w telewizji żadnych emisji: Teatr historii
Uwaga! Informacje na temat poprzednich emisji znajdują się niżej na stronie.
Emisja Teatr historii miała miejsce:
Opis (streszczenie): Spektakl ma charakter fabularyzowanego dokumentu. Ważnym jego elementem są bogate materiały archiwalne oraz wypowiedzi świadków tragicznego zdarzenia - bitwy nad Bzurą we wrześniu 1939 roku. Sochaczew zawsze był twierdzą broniącą dostępu do Warszawy. Tak też było we wrześniu 1939 roku, gdy Sochaczew odgrywał główną rolę w wielkiej bitwie, która mogła zmienić bieg kampanii wrześniowej.
Czas trwania: 26min. / 2011 / widowiskoOpis (streszczenie): Spektakl opowiada o bohaterskiej obronie Westerplatte. Rekonstrukcja ma charakter fabularyzowanego dokumentu. Oto nasi bohaterowie: dowódca Promu, porucznik Leon Pająk, 30 lat, zawodowy oficer; chorąży Jan Gryczman, 39 lat; plutonowy Władysław Baran, 33 lata; kapral Edmund Szamlewski, dwudziestodwuletni zawodowy żołnierz. W sumie było ich dwudziestu jeden, wyznaczonych do obsługi placówki Prom, wybudowanej na wprost bramy wyjazdowej do Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte. Nie było wątpliwości, że w przypadku ataku placówka Prom pierwsza znajdzie się w ogniu walki. Pancernik Schleswig Holstein stał zakotwiczony w odległości ok. 500 m od Składnicy. O godz. 4.47 otworzył ogień z najcięższych dział kalibru 280 mm. Stary pancernik nie miał wielkiej wartości w bojowym starciu na morzu, ale jego wielkie działa stanowiły śmiertelne zagrożenie dla Westerplatte. Bohaterska obrona polskiej placówki odparła pierwszy atak. O godz. 6.22 komandor pancernika, Kleikamp, dostał wiadomość: "Ofiary za duże, wycofujemy się". Niemcy odstępowali, zabierając z pola bitwy 40 - 50 zabitych i rannych. O 8.55 niemiecka piechota morska, wsparta oddziałem SS - Heimwehr ponowiła atak. Siły naszej placówki już zmniejszyły się do osiemnastu obrońców. Chorąży Gryczman uzyskał od dowódcy, majora Sucharskiego zgodę na wycofanie załogi do wartowni. Pierwszego dnia niemieckie szturmy zostały odparte. Walka z dziesięciokrotnie silniejszym wrogiem trwała siedem dni, podczas których garstka obrońców, dziesięciokrotnie mniej liczna niż atakujący, wykazała się niezwykłym męstwem.
Czas trwania: 26min. / 2011 / widowiskoOpis (streszczenie): W cyklu "Teatr Historii", łączącym publicystykę ze sztuką spod znaku Melpomeny i Klio, tym razem, we wprowadzeniu do sztuki Agnieszki Lipiec - Wróblewskiej "Gry operacyjne" w reżyserii autorki (2009), gościem rozmowy prowadzonej przez dr. Mikołaja Mirowskiego (historyk, publicysta; FINA, red. nacz. kwartalnika Pleograf) będzie Adam Hlebowicz (historyk, dziennikarz, publicysta; dyrektor Biura Edukacji Narodowej w Instytucie Pamięci Narodowej). Peter Raina, zanim na początku lat '60 XX wieku przyjechał do Polski, by za namową przyjaciół pisać doktorat na Uniwersytecie Warszawskim, miał już za sobą studia na Oxfordzie. W tamtych latach w kraju nad Wisłą, Hindus - na dodatek syn wysoko postawionego urzędnika w Kaszmirze - był postacią nader egzotyczną i budzącą duże zainteresowanie. Nic dziwnego, że zwrócił na siebie uwagę także wywodzącej się ze szlacheckiego rodu, pięknej studentki arabistyki, z którą poznali się podczas party zorganizowanego przez znajomych z uczelni. Szybko uległ urokowi eterycznej blondynki i niebawem stali się z Basią nierozłączną parą. Raina od momentu przybycia do Polski angażował się działalność opozycyjną wobec komunistycznej władzy. Dzięki licznym znajomościom w środowisku naukowym i uniwersyteckim był w bliskim kontakcie z dysydentami. Udzielił poparcia profesorowi Leszkowi Kołakowskiemu po jego słynnym wykładzie w 1966 roku. Ceną był niestety nakaz opuszczenia Polski połączony z zakazem wjazdu na teren kraju. Razem z Basią wyjechali do Berlina Zachodniego, gdzie wzięli ślub. W Berlinie mieszkanie małżeństwa Rainów stało się centrum kontaktowym opozycjonistów z polskiego środowiska emigracji politycznej. Peter oddał się działalności publicystycznej, pisał dużo o sytuacji w Polsce, m.in. o działalności dysydentów oraz o ucisku doznawanym przez Kościół ze strony reżimowych władz. Barbara pracowała w swoim fachu, jako arabistka, często pomagała też mężowi w kontaktach z opozycjonistami pozostającymi w kraju. Peter Raina w swojej książce "Bliski szpieg" wspomina małżeństwo i życie rodzinne jako wręcz sielankowe. Szczęście urwało się nagle, gdy żona Petera zmarła na zawał w wieku zaledwie 40 lat. Wiele lat później, po przemianach ustrojowych w Polsce, Peter Raina przyjechał do Warszawy, by w wyniku uzyskania od IPN statusu osoby pokrzywdzonej, zapoznać się ze swoimi aktami przejętymi z archiwów Służby Bezpieczeństwa. Jakie było jego zaskoczenie, gdy odkrył, iż agentem donoszącym na niego bezpiece, była... jego żona, Barbara. Robiła to chętnie i często, ale zagadką pozostaje pytanie: dlaczego? Akta wskazują na chęć zysku i lojalność wobec PRL. Wiadomo jednak, że w esbeckich papierach zdarzało się też niemało mylących śladów, nie pozwalających na jednoznaczną interpretację zawartych w teczkach dokumentów. Bez ich autorów nie da się rozwikłać tajemnicy motywacji Barbary, która za życie w permanentnym kłamstwie płaciła ciągłym napięciem, co prawdopodobnie przyczyniło się rozstroju jej zdrowia i - być może - doprowadziło do jej nagłej śmierci.
Czas trwania: 17min. / 2023 / felietonOpis (streszczenie): W cyklu "Teatr Historii", łączącym publicystykę ze sztuką spod znaku Melpomeny i Klio, tym razem, we wprowadzeniu do sztuki "Góra Góry" w reżyserii Pawła Woldana (2006), według scenariusza Marka Millera i Piotra Wojciechowskiego, gościem rozmowy prowadzonej przez dr. Mikołaja Mirowskiego (historyk, publicysta; FINA, red. nacz. kwartalnika Pleograf) będzie ksiądz dr Marek Kotyński CSsR (teolog duchowości, filmoznawca; wykładowca na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego). Niełatwo znaleźć drugiego człowieka o tak niespożytych siłach, będącego wulkanem energii i pomysłowości, niezmordowanego organizatora i zarazem zapaleńca Bożego. Ojciec Jan Góra, dominikanin zmarły w 2015 roku, zasłynął jako twórca corocznych spotkań na Polach Lednickich w wigilię uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Spektakularny sposób świętowania - połączenie liturgii z muzyką i tańcem - ściągało młodzież z całego kraju. Były lata, gdy na Ostrów Lednicki zjeżdżało się ponad 150 tysięcy osób. Zakonnik stworzył także w Jamnej pod Tarnowem ośrodek duszpasterstwa dla młodzieży i studentów, gdzie regularnie odbywały się rekolekcje lub spotkania formacyjne, można było także przyjechać indywidualnie, by znaleźć tam miejsce wytchnienia i wyciszenia. Sam ojciec Jan był na tyle postacią barwną, że trudno było - nawet wśród niewierzących i niezwiązanych z Kościołem - znaleźć osobę, która by o nim nie słyszała. Wydawać by się mogło, że gruntownie wykształcony teolog z doktoratem, lepiej odnalazłby się w świecie uniwersyteckim, niż przy organizacji masowych wydarzeń ewangelizacyjnych lub prowadzenia duszpasterstwa w wiejskim zakątku Podkarpacia. Jednak niezwykła żywotność, wigor i siły życiowe pchały go działania i pracy w kontakcie z młodzieżą, dla której był wzorem i przewodnikiem. Potrafił zadbać o marketing wydarzeń, które organizował. W mediach bywał często, a jak już się pojawiał, od razu robił zamieszanie. Był głośny - niektórzy mówili, że wręcz hałaśliwy - mówił dużo, przerywał innym, wchodził w słowo, nikt jednak nie miał mu tego za złe, bo oprócz nadpobudliwości, cechowała go także wielka serdeczność, co prawda nieco szorstka, ale był na tyle ujmujący, że wiele mu wybaczano. Jedni podziwiali go, inni zazdrościli mu rozgłosu, talentów i skuteczności w realizacji skomplikowanych przedsięwzięć, wielu zaś zastanawiało się nad tym czy ojciec Jan rzeczywiście jest prywatnie taki sam, jak podczas wystąpień publicznych lub w mediach. Na to pytanie próbują znaleźć odpowiedź bohaterowie spektaklu "Góra Góry", dwoje młodych dziennikarzy, którzy otrzymali zadanie zrealizowania programu o popularnym dominikaninie. Spotkanie z ojcem Janem prowadzi ich do bliższego poznania atmosfery duszpasterstwa w Jamnej. Przyglądają się miejscu, które nacechowane jest pewnymi wspólnotowymi zasadami, ukierunkowującymi uczestników na rozwój duchowy, wzajemną pomoc i pracę. Nie brakuje także momentów dramatycznych, gdy ośrodek potraktowany zostaje przez niezorientowanych rodziców narkomana, jako centrum pomocy uzależnionym. Czy ojciec Jan znajdzie sposób na to, by - nie będąc terapeutą uzależnień- pomóc chłopakowi znaleźć drogę do wyjścia z zabójczego nałogu?
Czas trwania: 16min. / 2023 / felietonOpis (streszczenie): W cyklu "Teatr Historii", łączącym publicystykę ze sztuką spod znaku Melpomeny i Klio, tym razem, we wprowadzeniu do dramatu Juliusza Słowackiego "Ksiądz Marek" w reżyserii Krzysztofa Nazara (1996), gościem rozmowy prowadzonej przez dr. Mikołaja Mirowskiego (historyk, publicysta; FINA, red. nacz. kwartalnika Pleograf) będzie dr hab. Iwona E. Rusek (literaturoznawczyni, scenarzystka; Uniwersytet w Białymstoku). "Ksiądz Marek. Poema dramatyczne we trzech aktach" - dramat ten Słowacki napisał i wydał w Paryżu w 1843 roku. Opublikowanie dramatu z miejsca przysporzyło autorowi wielu kłopotów. Miażdżącej krytyce poddał utwór i jego twórcę bliski przyjaciel Mickiewicza, Stefan Witwicki, wybitnie nielubiący Słowackiego. Zygmunt Krasiński natomiast obraził się śmiertelnie na przyjaciela za to, że jego przodka - postać Marszałka konfederatów barskich - ukazał w niezbyt przychylny sposób. Dzieło miało więc niełatwe początki swego żywota, co przełożyło się także na permanentną krytykę utworu trwająca aż do początków XX stulecia. Dopiero po upływie wielu dekad, następne pokolenia twórców teatralnych, potrafiły zmierzyć się z natężeniem ekspresji wypełniającym tekst Słowackiego. Sztuka, którą bez wątpienia można zaklasyfikować jako dramat mistyczny, poświęcona jest postaci legendarnego zakonnika, przeora barskiego klasztoru karmelitów, księdza Marka Jandołowicza. Zyskał on niezwykłą sławę podczas konfederacji barskiej, uważano go nie tylko za złotoustego kaznodzieję, ale wręcz za proroka i cudotwórcę. Tytułowy bohater cieszył się niezwykłą estymą, otaczał go nimb człowieka świętego już za życia. Jego legendę podchwycili i rozwinęli twórcy romantyczni. Nic więc dziwnego, że także dramat Słowackiego nacechowany wątkami charakterystycznymi dla tego nurtu. Konfederacja i upadek Baru stają się symbolami misteryjnymi, nawiązującymi do biblijnych scen męki i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Nie brak też ocen wydarzeń historycznych noszących cechy diagnozy o charakterze cywilizacyjnym: upada monarchia uwikłana w magnackie koterie, spiski i interesy, rodzi się nowa Polska - republikańska i demokratyczna. Uosobieniem przyświecających jej ideałów jest postać tytułowego księdza Marka. Poza głównym bohaterem, na kartach dramatu pojawia się cały wachlarz postaci przynależnych do narodowej mitologii romantycznej, zaś najbardziej popularna z całego utworu stała się "Pieśń konfederatów" ("Nigdy z królami nie będziem w aliansach"), będąca parafrazą oryginalnej "Pieśni Konfederatów Barskich". Niestety, szlachetna, patriotyczna postawa zarówno bohaterskich konfederatów barskich, jak też tytułowego księdza Marka, nie uchroniła kraju przed tragicznymi konsekwencjami, w 1772 roku doszło do pierwszego rozbioru Polski.
Czas trwania: 15min. / 2022 / felietonOpis (streszczenie): W cyklu "Teatr Historii", łączącym publicystykę ze sztuką spod znaku Melpomeny i Klio, tym razem, we wprowadzeniu do dramatu Tadeusza Różewicza Kartoteka w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego (1979), gościem rozmowy prowadzonej przez dr. Mikołaja Mirowskiego (historyk, publicysta; FINA, red. nacz. kwartalnika Pleograf) będzie Piotr Zaremba (historyk, dziennikarz, publicysta, pisarz, krytyk teatralny). Próba zmierzenia się tym utworem nie jest rzeczą łatwą zarówno dla twórców teatralnych, jak też widzów. Wielowątkowość i wieloznaczność "Kartoteki" nie pozwala na postawienie tego dramatu na jednej półce z klasycznymi realizacjami scenicznymi. Dramaturgiczny debiut Tadeusza Różewicza, wcześniej znanego głównie z twórczości poetyckiej, nie spotkał się początkowo z przychylnym przyjęciem, za bardzo odbiegał od repertuaru, do którego widownia była przyzwyczajona. Bardzo szybko jednak - niedługo po ukazaniu się utworu drukiem w 1960 r. , utwór wystawiono na scenie Teatru Dramatycznego w Warszawie - "Kartoteka" stała się przyczynkiem do żywej dyskusji na temat gwałtownie zmieniającego się świata i prób znalezienia kodu do opisu tych przemian przez twórców. Krytyka określiła dramat ewenementem na skalę nie tylko polską, nazwała autora twórcą osobnym, zaś "Kartotekę" - linią demarkacyjną oddzielającą nową historię teatru od klasycznego rozumienia tej przestrzeni twórczości artystycznej. Faktycznie, "Kartotece" w formie bliżej jest do dramaturgicznych utworów Samuela Becketta i Eugene Ionesco, zaś w nastroju i nielinearności czasu akcji - do realizmu magicznego i eksperymentalnej prozy Julio Cortazara i Jorge Luisa Borgesa. Sam autor, wiele lat później, powiedział o swoim dziele, że stało się "jakby nowym alfabetem dramatycznym". Podobnie traktują dramat twórcy teatralni, tytuł wystawiany był na polskich scenach około 40 razy. Najbardziej istotną cechą tego niemożliwego do skodyfikowania utworu jest jego zmienność. To reprezentatywny przykład "dzieła w ruchu". Do pierwszej wersji tekstu autor dodał odmiany z uzupełnieniami dołączonymi do późniejszych wydań. Rodzi to możliwość realizacji różnych scenicznych wariantów wystawianej sztuki. Skorzystał z tego sam Różewicz, realizując w Teatrze Polskim we Wrocławiu w 1992 r. swoją wizję dramatu, którą nazwał "Kartoteką rozrzuconą",jako że - w ocenie krytyki - dokonał próby całkowitej dekompozycji utworu, ukazując poprzez totalny rozkład wartości, świat nieuchronnie pogrążający się w upadku.
Czas trwania: 16min. / 2023 / felietonOpis (streszczenie): W cyklu "Teatr Historii", łączącym publicystykę ze sztuką spod znaku Melpomeny i Klio, tym razem, we wprowadzeniu do dramatu Juliusza Słowackiego Kordian, w reżyserii Jerzego Antczaka (1963), gościem rozmowy prowadzonej przez dr. Mikołaja Mirowskiego (historyk, publicysta; FINA, red. nacz. kwartalnika Pleograf) będzie dr hab. Karol Samsel (literaturoznawca, filozof, poeta; Uniwersytet Warszawski). Klasyka polskiego dramatu romantycznego. Spektakl przez lata uważany przez historyków teatru za niezarejestrowany, został odnaleziony w archiwach. Widzowie mogą więc po latach wrócić do pierwszego wystawienia "Kordiana" w Teatrze Telewizji. Dramat Juliusza Słowackiego na telewizyjnej scenie wystawiano później jeszcze wielokrotnie; spektakle reżyserowali: Gustaw Holoubek (1980), Jan Englert (1994) i Zbigniew Lesień (2022). Punktem odniesienia zawsze była jednak pierwsza telewizyjna realizacja z 1963 r. w reżyserii Jerzego Antczaka. Bohatera tytułowego można śmiało nazwać wzorcowym przykładem romantycznego bohatera. To człowiek pełen rozczarowań, nie stroniący od gwałtownych wzruszeń, porywów serca i dramatycznych wyborów, które popychają go do peregrynacji i poszukiwań. Obraz świata, z jakim mierzy się Kordian, nie prowadzi go do ukojenia serca, lecz - wręcz przeciwnie - do przemiany wewnętrznej i chęci podążania za wielkimi ideami oraz potrzebą bohaterskiego, wręcz straceńczego, rzucenia się w wir walki o wolność dla zniewolonego przez carat narodu. Przedstawienie Antczaka pokazuje Kordiana jako postać skomplikowaną, która jest zagadką nie tylko dla otoczenia, ale też i dla samego siebie. Pełen rozterek moralnych, stawiający sobie filozoficzne pytania, na które nie może znaleźć odpowiedzi, jawi się jako buntownik niezrozumiany przez innych, odrzucony i opuszczony. Zamknięty w klatce wewnętrznych konfliktów decyduje się na desperacki krok, mający wstrząsnąć sumieniem świata obojętnego na los uciśnionej Polski. Rozpaczliwa próba zamachu na cara nie udaje się, Kordian zostaje schwytany i w miejscu odosobnienia oczekuje na wykonanie wyroku śmierci. Czy ktoś wstawi się za nim i uratuje młodego idealistę?Dramaty twórców romantycznych są dla ich inscenizatorów materią niezwykle wymagającą, jako że reżyser musi znaleźć klucz do wielowymiarowych bohaterów tych utworów. Postać Kordiana to nie tylko uosobienie polskich losów w XIX w. , nie można także pominąć całego ładunku egzystencjalnego i psychologicznego tej skomplikowanej postaci.
Czas trwania: 14min. / 2022 / felietonOpis (streszczenie): W cyklu "Teatr Historii", łączącym publicystykę ze sztuką spod znaku Melpomeny i Klio, tym razem, we wprowadzeniu do spektaklu Pawła Woldana "Złodziej w sutannie" (2008), w reżyserii autora, gościem rozmowy prowadzonej przez dr. Mikołaja Mirowskiego (historyk, publicysta; FINA, red. nacz. kwartalnika Pleograf) będzie Robert Kostro (historyk, publicysta; dyrektor Muzeum Historii Polski). Gdy w 1956 roku prymas Stefan Wyszyński został uwolniony przez komunistyczne władze z internowania, rozpoczął realizację obmyślonego w więzieniu programu duchowej odnowy narodu polskiego. Było to przygotowanie do kulminacji, jaką miały stać się obchody Millenium Chrztu Polski w 1966 roku. Idea peregrynacji ikony jasnogórskiej zrodziła się w 1956 r. , podczas procesji po Wałach częstochowskiego sanktuarium, gdy wierni wołali: "Matko, przyjdź do nas!". Prymas podchwycił sugestię przeora paulinów i zalecił, by w ramach Wielkiej Nowenny Narodu Polskiego, w latach 1957 - 1965, kopia obrazu Matki Bożej Częstochowskiej odwiedziła wszystkie polskie parafie. Nie mogło to podobać się komunistom, nastawionym wrogo do Kościoła i samego prymasa. Jakoś wytrzymali do obchodów Millenium, ale w wrześniu 1966 roku "aresztowali" kopię obrazu, nie pozwalając jej opuścić Jasnej Góry. Po całym kraju jeździła zaś pusta rama z płonącą świecą, stając się wymownym symbolem zniewolenia ze strony opresyjnychwładz. Pauliński klasztor stał się więzieniem obrazu, każdy wyjeżdżający stamtąd samochód był dokładnie kontrolowany przez esbeków. Spektakl "Złodziej w sutannie" powstał w ramach Sceny Faktu, przywołuje zatem wydarzenia, które naprawdę miały miejsce, choć mogą wydawać się żywcem wyjęte z fabuły filmu sensacyjnego. Bohaterem i kreatorem opowiadanej historii jest ksiądz Józef Wójcik, autor... planu uwolnienia obrazu z pilnie strzeżonego przez esbeków klasztoru. Gdy w 1972 roku rama miała dotrzeć do Radomia, ks. Józef "wykradł" aresztowany obraz, by wierni mogli modlić się przed nim podczas uroczystości w tym mieście. Skomplikowana akcja powiodła się mimo dużego ryzyka. Nie dość że już samo uwolnienie stało się potężnym prztyczkiem w nos dla partyjnej wierchuszki i esbeków, to pozwoliło zarazem na wznowienie peregrynacji obrazu po kraju. Radomski kapłan jest jednym z cichych bohaterów czasów PRL - u. Prześladowany przez władze, heroicznie toczył walkę o prawa wierzących. Stał się przykładem heroizmu, a zarazem wielkiej skromności. Jego bezprecedensowa, brawurowa akcja odegrała wielką rolę w historii polskiego Kościoła. "Złodziej w sutannie" jest opowieścią toczącą się nie tylko na styku życia duchowego i polityki. Miejscami spektakl zbliżony jest historii sensacyjnej lub nawet kryminalnej, ale zawiera też elementy obyczajowe, przybliżając atmosferę tamtych czasów. W przedstawienie wplecione są także zdjęcia dokumentalne sprzed kilkudziesięciu lat, w tym wypowiedzi Prymasa Tysiąclecia.
Czas trwania: 16min. / 2022 / felietonOpis (streszczenie): W cyklu "Teatr Historii", łączącym publicystykę ze sztuką spod znaku Melpomeny i Klio, tym razem, we wprowadzeniu do spektaklu "Czarnobyl. Cztery dni w kwietniu" (2010) w reżyserii Janusza Dymka, wg własnego scenariusza napisanego wspólnie ze Sławomirem Popowskim i Igorem Sawinem, gościem rozmowy prowadzonej przez dr. Mikołaja Mirowskiego (historyk, publicysta; FINA, red. nacz. kwartalnika Pleograf) będzie dr Wojciech Stanisławski (historyk, publicysta, ekspert ds. historii ZSRR). Gdy nocą z 25 na 26 kwietnia 1986 roku doszło do wybuchu reaktora elektrowni atomowej w Czarnobylu niedaleko Kijowa, władze Związku Sowieckiego nabrały wody w usta, próbując zataić przed całym światem fakt katastrofy. Wiadomo w najwspanialszym z państw świata nic takiego nie może przecież się wydarzyć. Gdyby nie wskazania urządzeń pomiarowych w ośrodku badania skażeń promieniotwórczych w Mikołajkach- później także w krajach skandynawskich - które wykazały, iż radioaktywność powietrza skoczyła o 550 tysięcy(!) razy w porównaniu z poprzednim dniem, chmura promieniotwórczych substancji nie zostałaby zauważona. Raport z Mikołajek, potwierdzony sygnałami z innych krajów, trafia do Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie. Wszystko wskazuje na to, że radioaktywny pył sunie ze wschodu. Domysłów nie brakuje, pojawiają się różne hipotezy: terroryzm, wojna atomowa, awaria elektrowni, próba bomby na poligonie? Wobec milczenia Kremla, nikt jednak nie wie, co naprawdę mogło się tam wydarzyć. Polscy naukowcy stają wobec arcypoważnego problemu: jak zawiadomić o tym najwyższe czynniki polityczne o sytuacji? Próby skontaktowania się z kolejnymi instancjami spełzają na niczym, dopiero jednemu z profesorów Polskiej Akademii Nauk udaje się powiadomić premiera o dramatycznej sytuacji. Tymczasem poziom skażenia wzrósł o kilka tysięcy razy, chmura dotarła już także do Wiednia i Londynu. Dopiero po paru dniach do biura Polskiej Agencji Prasowej w Moskwie dociera lakoniczny komunikat o awarii w czarnobylskiej elektrowni i uszkodzeniu jednego z tamtejszych reaktorów. Informacja podana jest nie tylko w telegraficznym skrócie, ale także w uspokajającym tonie, jako że mowa w nim także o podjęciu stosownych działań w celu usunięcia skutków. Polskie władze miotają się wobec dylematu - uruchomić szeroko zakrojoną akcję zapobiegającą tragicznym skutkom napromieniowania - szczególnie zagrożone były dzieci i kobiety w ciąży czy nie robić nic, by nie narazić się Moskwie? I jak to w czasach komunizmu, jedne działania przeczyły drugim: w bardzo wielu placówkach zdrowia publicznego podawano młodzieży, dzieciom i ich matkom płyn Lugola, jednocześnie jednak zorganizowano z pełną pompą wielotysięczne pochody pierwszomajowe w całym kraju, do czego osobiście zachęcał generał Jaruzelski. Kolejnyy dramat to sytuacja narodowej reprezentacji kolarskiej, która siłą i szantażem została zmuszona do udziału w Wyścigu Pokoju, który rozpoczynał się w Kijowie, blisko miejsca katastrofy. Oparty na faktach spektakl ukazuje przebieg wydarzeń podczas czterech pierwszych dni po wybuchu. Fabuła unaocznia nie tylko zakłamaniewładzy, jej strach i bierność, ale także odizolowanie od społeczeństwa. Próby dotarcia do decydentów przez długi czas odbijały się niczym od ściany.
Czas trwania: 17min. / 2023 / felietonOpis (streszczenie): W cyklu "Teatr Historii", łączącym publicystykę ze sztuką spod znaku Melpomeny i Klio, tym razem, we wprowadzeniu do spektakluwedług dramatu Stanisława Wyspiańskiego "Sędziowie" /2007/w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego, gościem rozmowy prowadzonej przez dr. Mikołaja Mirowskiego (historyk, publicysta; FINA, red. nacz. kwartalnika Pleograf) będzie Maryla Zielińska (teatrolog, autorka biografii Jerzego Grzegorzewskiego). Do napisania "Sędziów" skłoniła Stanisława Wyspiańskiego notka przeczytana w kronikach sądowych. O ile wiadomość o zamordowaniu wiejskiej dziewczyny przez syna karczmarza była przedstawiona zaledwie jako sucha informacja, o tyle autor dramatu rozbudował ją i wzmocnił dramaturgicznie, czyniąc z niej dramat godny antycznej tragedii. Rzecz dzieje się w żydowskiej karczmie w Galicji Wschodniej na przełomie XIX i XX w. Stary Żyd Samuel ma dwóch synów: starszego Natana - gwałtownika i kombinatora, oraz Joasa - małego skrzypka, delikatnego, pobożnego, będącego uosobieniem mądrości i dobra. W wyniku splotu wydarzeń, będących skutkiem chciwości Samuela i niemoralnego postępowania Natana, dochodzi do gwałtownych napięć. Starszy syn z premedytacją prowokuje sytuację, której ofiarą pada uwiedziona przez niego młoda kobieta. Reżyser spektaklu, Jerzy Grzegorzewski - postać legendarna - stworzył wizję sceniczną, w której można odnaleźć elementy innego dramatu Wyspiańskiego, "Wesela". Takie skojarzenie przywołuje już samo miejsce akcji, ale Grzegorzewski idzie dalej; w tle słychać także odgłosy wiejskiej zabawy dochodzące z rozśpiewanej i roztańczonej, nieodległej bronowickiej chaty. Wewnątrz karczmy Samuela panuje jednak nastrój dramatu osamotnienia i niezrozumienia wobec tragedii, do jakiej tam dochodzi, bowiem śmierć jednej osoby pociąga sobą kolejną ofiarę. Nieszczęsny los stawia więcej pytań niż daje odpowiedzi, skłania też do zwrócenia się ku Bogu, bo po ludzku nie sposób zrozumieć biegu zdarzeń. Grzegorzewski w swoim wystawieniu uwypukla metafizykę zawartą przez Wyspiańskiego w "Sędziach", stawia na religijną wymowę dramatu i kontrastuje postaci z bohaterami "Wesela" - biernymi, powierzchownymi i bezrefleksyjnymi.
Czas trwania: 16min. / 2022 / felietonOpis (streszczenie): Teatr Historii"organizowany jest przez dobór tematów odwołujących się do wydarzeń mających szeroki kontekst historyczny, ze szczególnym uwzględnieniem polskich dziejów - dawnych i najnowszych - poruszanych w treści spektaklu.
Czas trwania: 15min. / Polska / 2022 / felietonOpis (streszczenie): Teatr Historii jest organizowany przez dobór tematów odwołujących się do wydarzeń mających szeroki kontekst historyczny, ze szczególnym uwzględnieniem polskich dziejów - dawnych i najnowszych - poruszanych w treści spektaklu.
Czas trwania: 16min. / Polska / 2022 / felietonOpis (streszczenie): W cyklu "Teatr Historii", łączącym publicystykę ze sztuką spod znaku Melpomeny i Klio, tym razem, we wprowadzeniu do dramatu Witolda Zalewskiego, Macieja Strzembosza i Wojciecha Marczewskiego "Czas zdrady" z 1997 roku.
Czas trwania: 16min. / Polska / 2021 / felietonTeatr historii można obejrzeć w programie stacji:
Emisje miały lub będą miały miejsce w: TVP Historia
Lista zwiera odnośniki do stron osób związanych z produkcją (aktorzy, reżyser):
Lista zawiera lata, w których powstawała audycja: